Poniższy komentarz Tego nie da się przewidzieć znalazł się, obok innych sześciu, w materiale pt. Potencjalny czarny scenariusz. Czy Słońce zresetuje życie na Ziemi? opatrzonym wprowadzeniem Redakcji.
Nieznany Świat, Nr 12/2012, s. 48-49.
W związku z prognozowanym przez część specjalistów na maj przyszłego roku potężnym wyrzutem koronalnym słonecznej masy, który mógłby zdezorganizować życie na Ziemi, zwróciliśmy się do kilku cieszących się autorytetem osób o podzielenie się opinią na ten temat. W ich gronie znaleźli się astronomowie oraz publicyści podejmujący w swoich artykułach problemy zagrożeń z Kosmosu.
Wszystkim adresatom redakcyjnej sondy zadaliśmy to samo pytanie: czy i jakie niebezpieczeństwo dla planety wiąże się z obecną, wzmożoną aktywnością Słońca, w tym zwłaszcza prognozowanym w 2013 r. (w tym kontekście mówi się najczęściej o maju) tak silnym koronalnym wyrzutem jego masy, że – po dotarciu do Ziemi chmury cząsteczek – mógłby on spowodować światowy paraliż sieci energetycznych. Zwróciliśmy też uwagę na to, że gorąca dyskusja w internecie dotycząca sygnalizowanego problemu wzmogła się po znanej wypowiedzi jednego z najbardziej cenionych fachowców od tzw. pogody kosmicznej, prof. Mike'a Hapgooda z Wielkiej Brytanii, a także ogłoszeniu raportu NASA i Narodowej Akademii Nauk USA z 2009 r., ostrzegającego przed wspomnianą ewentualnością. A oto plon naszej ankiety.
Tego nie da się przewidzieć
Dr Kazimierz Borkowski – astronom, pracownik Centrum Astronomii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, stały współpracownik Nieznanego Świata.
– Zagrożenie dla instalacji elektrycznych i urządzeń elektronicznych na Ziemi ze strony aktywnego Słońca jest jak najbardziej realne. Niestety, nie potrafimy nawet w przybliżeniu przewidzieć, kiedy może spaść na nas jakieś nieszczęście spowodowane wielkim wyrzutem masy z korony słonecznej. Obecny medialny szum na ten temat wpisuje się w szereg podobnych alarmów z niedalekiej przeszłości prowokowanych przez pewne kręgi, zainteresowane w zwiększeniu funduszy na określone badania naukowe lub w rozwinięciu produkcji przynoszącej krociowe zyski. W taki właśnie sposób, wskutek straszenia opinii publicznej możliwością upadku asteroidy na Ziemię podobno uzyskano dziesięciokrotny wzrost finansowania badań obiektów kosmicznych, które mogą zderzyć się z naszą planetą. Inni z kolei naukowcy zaserwowali nam wizję katastroficznych skutków ocieplenia klimatu wywoływanego rzekomo przez ludzką działalność. Wszyscy zaś wiemy, jakie owo zastraszenie oznacza konsekwencje dla ekonomii wielu krajów, a zatem także dla kieszeni przeciętnego zjadacza chleba. Wspomnijmy też wzniecanie paniki doniesieniami o nieuchronności różnych epidemii, na czym wzbogacili się nieliczni kosztem wielu.
To, co napisał Mike Hapgood w Nature w kwietniu b.r., jest w swej istocie prawdą. Nigdzie jednak nie wspomina on o prognozie wystąpienia jakiegoś wielkiego wyrzutu koronalnego ze Słońca akurat w przyszłym roku. Nie pisze o tym dlatego, że takich prognoz po prostu nie ma, bowiem nie potrafimy tych zjawisk – nawet w przybliżeniu – przewidzieć. Ba, porządnie przewidywać nie umiemy tak, zda się, dobrze poznanej aktywności plamotwórczej Słońca (wiarygodne oceny wysokości kolejnego 11-letniego cyklu pojawiają się dopiero na krótko przed jego maksimum).
Obecny alarm zasadza się tylko na trzech zdarzeniach na przestrzeni ok. 150 lat (w latach 1859, 1921 i 1989), które bynajmniej nie korelują z maksymalną plamotwórczą aktywnością Słońca, ani nawet ze wzmożoną liczbą silniejszych burz magnetycznych. W istocie więc, kolejny niebezpieczny dla nas wyrzut materii ze Słońca może nastąpić jutro albo za kilkadziesiąt lub kilkaset lat.
Przebieg plamotwórczej aktywności Słońca (średnie miesięczne liczby Wolfa) w okresie styczeń 1749 – maj 2012. U dołu wykresu podano numery nieparzystych 11-letnich cykli. Strzałkami zaznaczono wystąpienie trzech największych wyrzutów koronalnych stowarzyszonych z pożarami i innymi uszkodzeniami telegrafów bądź sieci energetycznych. |
Do wszczęcia wrzawy akurat teraz sprytnie wykorzystano bliskość maksimum aktywności Słońca w obecnym cyklu, ale jak już wspomniałem, cykliczność ta nie ma związku z pojawianiem się wielkich wyrzutów koronalnych, a w dodatku zanosi się na to, że to najbliższe maksimum będzie najniższym na przestrzeni blisko 100 lat (według ostatniej prognozy, z końca maja b.r., maksimum bieżącego, 24-go, cyklu wypadnie w maju przyszłego roku i będzie miało wysokość ok. 90, co jest najniższą wartością po tej z 16 cyklu w roku 1928). Jeśli zaś sądzić po częstości ich występowania, mamy jeszcze kilkadziesiąt lat do następnego. Warto też zauważyć, że owe trzy wielkie wyrzuty z przeszłości w swoich poważnych skutkach na Ziemi wcale nie miały globalnego charakteru.
Krótko mówiąc, zagrożenie ze strony Słońca jest rzeczywiste, podobnie jak to, że na Ziemię spadnie kiedyś jakaś duża asteroida czy kometa, ale nie wiemy, kiedy takie wydarzenie nastąpi. Zapowiedzi oparte na wiązaniu potencjalnie niebezpiecznych wyrzutów koronalnych z plamotwórczą aktywnością Słońca nie mają żadnego oparcia w faktach. Obecne medialne nagłośnienie tej groźby wydaje się celowym zabiegiem dla pozyskania znacznego wzrostu finansowania określonych badań naukowych i praktycznych przedsięwzięć. Jeśli te cele zostaną osiągnięte, zabieg ten – mimo iż budzący zastrzeżenia natury etycznej – może jednak kiedyś okazać się zbawiennym.