Światło trwa

 

    Mahatma Gandhi powiedział kiedyś: „Wśród nieprawdy prawda trwa, wśród ciemności Światło trwa.” Pragniemy opisać dwa niedawne zdarzenia, które ilustrują to stwierdzenie. Co ciekawsze, obie historie dotyczą Bliskiego Wschodu, który jest obecnie sceną wielkiej przemocy.

          Pierwsze nasze opowiadanie jest o małym chłopcu z Iraku. Kilka miesięcy temu chłopiec ten znalazł się w miejscu, gdzie wybuchła bomba. Na szczęście chłopiec nie zginął, jednak został zraniony w oczy przez odłamki szkła i stracił wzrok. Lekarze w miejscowym szpitalu powiedzieli, że chłopiec, dzięki Łasce Swamiego, nie został trwale oślepiony. Operacja chirurgiczna mogła przywrócić mu wzrok, ale niestety w tym czasie w Iraku nie można było przeprowadzić takiej operacji.

Rodzice, naturalnie, bardzo się martwili. Niewątpliwie byli wdzięczni Bogu Wszechmogącemu za oszczędzenie życia ich syna, ale co dalej z jego ślepotą? Bóg w swoim miłosierdziu posłał anioła w postaci japońskiego dziennikarza. Dziennikarz ten, który przebywał w Iraku w celu zbierania wiadomości dla swojej gazety w Japonii, usłyszał o tym chłopcu i postanowił mu pomóc. Rozmawiał z rodzicami i obiecał im załatwić chłopcu podróż do Japonii i operację oczu.

Wszystko zostało przygotowane i któregoś dnia dziennikarz pojechał z trzema przyjaciółmi do domu chłopca. Miał zamiar zabrać chłopca ze sobą do Japonii. Ale niestety, nie doszło do tego. W drodze do domu chłopca dziennikarz sam zginął od wybuchu bomby.

Historia na tym się nie kończy. O wszystkim dowiedziała się żona dziennikarza, która postanowiła dokończyć to, na co mąż się zdecydował a nie zdołał zrealizować. Tak więc, z jej pomocą irackiego chłopca przywieziono do Japonii. Tu przeszedł operację i, dzięki Łasce Swamiego, odzyskał wzrok. Wszyscy byli szczęśliwi i wdzięczni Bogu. Chłopca potem zabrano na przejażdżkę słynną superszybką koleją i umożliwiono obejrzenie słynnej Fidżijamy. Zaprowadzono go też do szkoły, gdzie wszystkie dzieci zaśpiewały piosenki gratulacyjne. W końcu nadszedł dzień, kiedy musiał wrócić do Iraku. Zapytany, czy chciałby coś powiedzieć na pożegnanie, wypowiedział jedno słowo SALAM, co znaczy POKÓJ.

Z Iraku przenosimy się do Izraela i Palestyny, sceny naszej drugiej historyjki. Zaczyna się ona od młodego człowieka imieniem Yonnie (słyszeliśmy to wszystko w radiu, dlatego nie jesteśmy pewni poprawności pisowni), studenta medycyny ze Szkocji. Yonnie należał do religii judajskiej, a ponieważ bardzo mu zależało na poznaniu ortodoksyjnych praktyk żydowskich, pojechał do Izraela. Tam któregoś dnia zdarzyło się nieszczęście i zginął od wybuchu w samobójczym zamachu. Właściwie nasza historia zaczyna się w tym miejscu.

Zszokowani rodzice Yonnie natychmiast udali się do Izraela, ale cóż mogli zrobić? Było już po wszystkim – z wyjątkiem jednego. Ponieważ Yonnie był studentem medycyny, rodzice zgodzili się na prośbę tamtejszych lekarzy, by wykorzystać jego organy na przeszczepy. Zgodzili się bez wahania, gdyż uznali, że tego chciałby Yonnie.

W ten sposób doszło do pobrania i transplantacji wielu organów, takich jak wątroba, trzustka itd. Jak wszyscy wiemy, jednym z najbardziej poszukiwanych organów są nerki. Oczywiście je także przeszczepiono. Naturalnie, ten wielki gest odbił się echem w gazetach. Dziennikarze jak zwykle wyszukali odbiorców organów, by ubarwić swoje teksty. Jeden z reporterów odkrył, że nerkę implantowano dziewięcioletniej muzułmance z Palestyny o imieniu Yasmin. Wietrząc w tym sensację, dziennikarz przyszedł do hotelu, w którym mieszkali rodzice Yonnie. Przyparłszy pogrążoną w żałobie matkę do muru, spytał: „Czy pani wie, że nerka pani syna znajduje się teraz w palestyńskiej dziewczynie? Co pani o tym myśli?” Wiadomość ta, oczywiście, zaskoczyła matkę, gdyż Żydzi i Palestyńczycy od dawna byli wrogami. Jednak opanowała się i powiedziała, że jest szczęśliwa iż jej syn dał życie komuś skazanemu na śmierć. Inne szczegóły nie liczą się. Reporter jednak nie poddawał się. Spytał: „ Czy odwiedzi pani rodzinę tej dziewczyny?” Również na takie pytanie matka Yonnie była zupełnie nieprzygotowana. Odpowiedziała tylko: „Nawet nie wiem, kto dokładnie otrzymał tę nerkę.”

Myśl zasiana przez reportera sprawiła, że matka Yonnie uznała że w końcu czemu nie miałaby odwiedzić palestyńskiej dziewczyny. Nie było to wszakże łatwe w sytuacji ciągłego napięcia między tymi narodami. Ale ona już postanowiła. Nie bacząc na wszystkie związane z tym niebezpieczeństwa, przekroczyła granicę i znalazła się w Palestynie. Dla rodziny Yasmin była to niespodzianka i nie bardzo wiedzieli, jak się zachować. Tak czy inaczej, matka Yonnie znalazła się w domu Yasmin i obie matki stanęły twarzą w twarz. Przez chwilę atmosfera była bardzo napięta. Potem nagle obie ruszyły ku sobie i po prostu objęły się w uścisku. W takiej chwili wszystko odeszło w zapomnienie – cała arabsko-żydowska wrogość, różnice religijne, różnice językowe.

Matka Yonnie powiedziała zwyczajnie: „W mojej zgryzocie jest trochę szczęścia,” zaś matka Yasmin zawtórowała: „W mojej radości jest trochę smutku.” Czy nie na tym polega JĘZYK SERCA?

Tak, w środku ciemności jest światło, a w środku nienawiści jest Miłość.

 

– Zespół Sai Global Harmony

 

[Z Heart to Heart 17/2004 tłum. KMB]