🕉 Znaczenie sanskrytu 🕉
Bhagawan Sathya Sai Baba mówi, że przyszedł, aby ożywić Wedy. Wedy spisano w sanskrycie. Prawie wszystkie dyskursy Baby zawierają liczne cytaty i słowa w tym języku. Wielokrotnie też podkreślał On wielkie znaczenie sanskrytu. Możemy zatem domyślać się, że już niedługo sanskryt stanie się bardzo ważnym językiem na całym świecie. Niewątpliwie warto więc przybliżyć nieco ten bodajże najstarszy język ludzkości wielbicielom Sai. Na tym polu jestem, niestety, zaledwie początkującym amatorem, dlatego to co przedstawię należy przyjmować ze znaczną dozą rezerwy (i wyrozumiałości wobec potknięć). Najpierw podam ciekawsze informacje ogólne o językach Indii, które pojawiły na początku 2000 r. w SatGuru – internetowej grupie dyskusyjnej wielbicieli Sathya Sai, a potem parę praktycznych zdań o spolszczaniu sanskrytu.Konstytucja Indii wyróżnia 18 języków urzędowych tego kraju, w tym sanskryt (angielski ma oficjalny status języka stowarzyszonego). W istocie jednak prawie każdy z tych 18 języków ma wiele dialektów, często bardzo się różniących, a ponadto jest wiele regionalnych, nieoficjalnych języków – razem jest ich ponad 2001.
W południowych Indiach, tam gdzie urodził się Swami, większość ludzi posługuje się jednym z grupy czy ,,rodziny" spokrewnionych języków znanych jako grupa drawidyjska. Języki te, chociaż różne, mają tyle ze sobą wspólnego, że podobno ktoś znający jeden z nich łatwo może opanować inny. Na przykład, śp. Kasturi, ongiś ,,nadworny" tłumacz Swamiego mówił, że został przez Babę zachęcony do biegłego opanowania wszystkich tych języków! Istnieją cztery główne języki drawidyjskie odpowiadające czterem stanom południowych Indii. Telugu, ojczysty język Sai, jest urzędowym językiem w Andhra Pradeś – stanie, w którym leży Puttaparthi, miejsce urodzenia i głównego aśramu Baby. Słynne nabożne pieśni Tjagaradźa pisał jakieś 200 lat temu w tym języku. Od zachodu z Andhra Pradeś graniczy Karnataka, gdzie ludzie mówią w języku kannada. Jest to główny język Bangalore i pobliskiego Whitefield z aśramem Brindawan. Dalej na południe, przy wschodnim wybrzeżu, leży wielki stan z językiem tamilskim, Tamil Nadu, którego stolicą jest Chennai (Madras), oraz – na zachodnim skraju półwyspu – stan słynnego Adi Śankary, Kerala, w którym głównym językiem jest malajalam.
Drawidyjska rodzina języków jest bardzo stara, a badacze sądzą, że jeszcze kilka tysięcy lat temu zasięg ich obejmował większość obszaru całych współczesnych Indii i Pakistanu. Prawdopodobnie starożytna cywilizacja doliny Indusa posługiwała się jakąś odmianą języka z grupy drawidyjskiej. Być może takiego języka używali także Rama i Kriszna. Od wielu wieków jednak na obszarach północnych i centralnych Indii używa się języków z całkiem innej rodziny, nazywanych niekiedy indoaryjskimi. Mówi się, że przyszły do Indii znacznie ponad 3000 lat temu z północnego zachodu, jednak znawcy przedmiotu nie są zgodni co do tego pochodzenia ani dat. Najstarszy znany nam z tych indoaryjskich języków to sanskryt, a jego najwcześniejsza forma to ta, w której spisano cztery Wedy.
Sanskryt to święty język Indii i hinduizmu, język Upaniszad, Bhagawad Gity i wielu innych świętych pism oraz ogromnej literatury – dlatego jest on tak ważny. Język ten nie należy do łatwych do nauczenia ze względu na złożoną i rygorystyczną gramatykę (podobno istnieje blisko 4000 reguł gramatycznych, w tym m.in. jest osiem przypadków i obok liczby pojedynczej oraz mnogiej jest liczba podwójna2). Mimo, że niektórzy nazywają go językiem martwym (z zastrzeżeniem zastosowań religijnych), użyczył on współczesnym językom indyjskim tysięcy słów, szczególnie w obszarach religii, kultury i nauczania.
Do żywych języków współczesnych grupy indoaryjskiej należą: hindi (używany w okolicach Delhi i w północnych oraz centralnych Indiach, a także gdzie indziej, wyjąwszy południe), bengali (Kalkuta i Bangladesz) oraz spora liczba języków regionalnych mocno ugruntowanych w lokalnej tradycji (gudźarati, pańdźabi, marathi i in.). Nawet urdu, główny język indyjskich muzułmanów i oficjalny język Pakistanu, należy do języków indoaryjskich. Jest dość podobny do hindi, ale z silnym wpływem arabskiego i perskiego. Śirdi Baba posługiwał się językami urdu i hindi. Te języki generalnie są prostsze i łatwiejsze do nauki niż sanskryt.
Dość intrygującym faktem związanym z językami indoaryjskimi jest ich pokrewieństwo z językami europejskimi. Około 200 lat temu lingwiści, ku swemu ogromnemu zaskoczeniu zaczęli dostrzegać powiązania sanskrytu z łaciną i greką. Zaczęto zestawiać listy słów w sanskrycie i ich odpowiedników w językach europejskich. Wkrótce badacze zdali sobie sprawę, że jest to więcej niż tylko przypadkowa zbieżność. Gdy odkryto więcej podobieństw także w gramatyce (np. końcówki czasowników), uznano, że języki indoaryjskie są jedną z gałęzi większej rodziny (nazywanej czasem indoeuropejską) zasięgiem obejmującej obszar od wybrzeża Atlantyku do Zatoki Bengalskiej.
Jeffrey Armstrong, znawca Wed i sanskrytu oraz wielbiciel Sai Baby, niedawno mówił tak (The Ramala Centre Newsletter z marca 2000 r.): Odkrycie roli sanskrytu stanowiło nie lada problem z racji tego, że wówczas Indie były kolonią brytyjską. Podporządkowanie Jej Wysokości Królowej kultury, która utrzymywała, że jej historia sięgała pięćdziesiąt czy sześćdziesiąt tysięcy lat wstecz i na dodatek stanowiła podstawę języka i literatury kolonizatora, musiało wywoływać zakłopotanie! Brytyjczycy nie mogli tego przełknąć, dlatego uczeni owego czasu wymyślili teorię, która mówiła iż istniała grupa ludzi nazywanych Ariami, która żyła na stepach Rosji i to ten lud 1500 lat temu na koniach wjechał do Indii przywożąc ze sobą księgi nazywane Wedami. Niestety, nie uwzględnili faktu, że Wedy zawierały astronomiczne obliczenia sięgające 7000 lat w przeszłość! Nie ma przykładów ani świadectw na to, by konno jeżdżący lud posiadał obserwatoria i badał gwiazdy przez siedem tysięcy lat. Niemniej, ci zachodni uczeni przeoczyli tę niespójność i wierzyli w teorię jakoby Ariowie najechali Indie i pokonali ciemnoskórych Drawidian dzięki wyższej technice i mądrości. Teoria ta była podobna do tej, którą wysunął Adolf Hitler wywyższając rasę aryjską. Termin Aryjczyk wziął on z kultury wedyjskiej, w której słowo to (arja) oznacza szlachetnych ludzi dążących do wyzwolenia swoich dusz z ciemności materii. Nie ma ten termin nic wspólnego z rasą, nic wspólnego z kulturą, lecz odnosi się wyłącznie do aspiracji duchowych do wyzwolenia atmy (duszy) z tamasu czyli ciemnoty.
Powyższa opinia jest chyba zbyt radykalna (w Indiach Ariami zwie się ludzi z północy o jasnej karnacji), ale niewątpliwie w przeszłości sporo namieszano. Ponieważ język polski także należy do tej indoaryjskiej rodziny, możemy powiedzieć, że jest on dalekim krewnym języka Wed. Czytelnik pomyśli, że nic w tym szczególnego, skoro wszystkie języki wywodzą się z sanskrytu, jak niekiedy się mówi. Otóż współczesne świadectwa lingwistyczne podobno wskazują, że dotyczy to jedynie większości języków europejskich i indyjskich; znakomita większość pozostałych, włącznie z chińskim, japońskim, arabskimi itd., jest albo całkowicie niezależna od sanskrytu, albo związki są tak odległe, że nie sposób ich wykryć. Niemniej, sanskrytu, opiewanego jako język bogów, nie powinniśmy traktować jako tylko członka wspólnej rodziny. W jednym z dyskursów (SSS t. 33, s. 3) Swami tak się o nim wyraził: Wiele europejskich języków posiada liczne słowa pochodzące od sanskryckich rdzeni. Angielskie słowa takie jak matka, ojciec, brat itd. pochodzą z łaciny, a te z sanskryckich słów takich jak pitar, matar i bhratar. Zatem język angielski jest niczym wnuczka, podczas gdy łacina niczym córka wobec sanskrytu – matki języków. Sanskryt cieszy się przywilejem bycia starożytną matką wielu języków3.
Powiadają, że w Europie istnieją dwa języki, litewski i łotewski, które zdają się być niemal żywymi ,,skamielinami". Są tak stare, że mają ciągle wiele wspólnego z sanskrytem. Podobieństwo ma być uderzające, chociaż nie tak bliskie jak np. sanskrytu i hindi. Pewne wyobrażenie o bliskości języków może dać porównanie liczb od jeden do dziesięciu. W poniższej tabelce mamy takie zestawienie dla języków: polskiego, sanskrytu, łotewskiego, litewskiego i łacińskiego.
jeden4 eka viens vienas unus
dwa dwa(u) divi du duo
trzy traja/tri tris trys tres
cztery ćatur četri keturi quattuor
pięć pańća pieci penki quinque
sześć szasz seši šeši sex
siedem sapta septini septyni septem
osiem aszta astoni aštuoni octo
dziewięć nawa devini devyni novem
dziesięć daśa desmit dešimt decem
[Wymowa: č – cz; š – sz.] |
Ten wyrywkowy przykład mojemu niewyrobionemu gustowi podpowiada, że nasz język wcale nie ustępuje innym w podobieństwie do sanskrytu! O związkach języka polskiego z sanskrytem możemy wiele przeczytać w napisanych ze znawstwem książkach Jana Nary.
Dość trudnym problemem związanym z sanskrytem jest jego pisownia. Istnieje wiele rozmaitych wersji transliteracji tego języka. Oryginalnym pismem sanskrytu w Indiach jest dewanagari. Na alfabet ten składa się około 50 podstawowych znaków. Trudności wynikają z tego, że sporo głosek sanskryckich nie ma odpowiedników w językach zachodnich, w których mamy największy wybór tłumaczeń oryginalnych tekstów oraz rozmaitych podręczników i słowników. Uproszczenia zaś prowadzą do wypaczeń. W 1993 r. Jan Nara rozpowszechnił małe opracowanie pt. Informacja o pisowni wyrazów indyjskich dla osób tłumaczących i piszących z wzorcami spolszczonej pisowni około pół tysiąca częściej spotykanych wyrazów sanskryckich. Osobiście dużo korzystałem z tego wciąż aktualnego słowniczka. Ponieważ tłumaczących wielbicieli przybywa, warto przypomnieć elementarne reguły spolszczania sanskrytu. Pozwolę sobie na dłuższy cytat z wspomnianego ,,dziełka" Jana:
Wyrazy zapisane w piśmie dewanagari (używanym w sanskrycie, hindi i niektórych innych językach indyjskich) są jednoznacznie zapisywane w międzynarodowej transkrypcji naukowej (używającej dodatkowych kresek i kropek), a przejście od niej do transkrypcji spolszczonej jest już proste (v zastępujemy przez w, j – dź, y – j itd.). Natomiast w językach angielskim i niemieckim są z takim przejściem kłopoty, wynikające z kilku powodów strukturalnych. Między innymi nie ma w nich odpowiednich spółgłosek miękkich, wobec czego np. prosty wyraz Śri bywa w języku angielskim zapisywany jako Sri lub Shri, a także jako Sree lub Shree. Ponadto, Hindusi chętnie dodają po ,,t" przydech ,,h" (nawet w tych miejscach, gdzie w postaci sanskryckiej on nie występuje), co jeszcze bardziej powiększa wieloznaczność (np. Sakti, Sakthi, Shakti, Shakthi – zamiast jednoznacznej w języku polskim formy Śakti).
Oczywiście takiego rozgardiaszu nie ma sensu przenosić na nasz grunt – tym bardziej, że transkrypcja spolszczona jest zasadniczo jednoznaczna. Główne warianty: 1) Zgłoskotwórcze ,,r z kropką u dołu" może być zapisywane jako ,,ri" lub ,,ry" (poleca się tu wariant pierwszy). 2) Zamiast miękkich ,,ć, dź" bywają pisane twarde ,,cz, dż" (nienajlepszy wariant twardy przyszedł do nas kiedyś za pośrednictwem języków zachodnioeuropejskich). 3) Sylaby w rodzaju ,,śa, ći, ńa, rja" bywają dalej spolszczane do postaci ,,sia, ci, nia, ria", ale to nie jest zbyt dobre, bo wtedy czytelnik nie wie, czy np. sylabę ,,si" ma wymawiać miękko (śi) czy twardo (jak w wyrazach obcych ,,sigma, silos"). Wszystkie terminy religijno-filozoficzne, a także imiona własne dotyczące czasów dawnych i mitologicznych podawane są w transkrypcji spolszczonej. Natomiast imiona własne współczesne można podawać w transkrypcji spolszczonej lub w pisowni angielskiej; nazwy geograficzne raczej w tej pierwszej, a imiona-nazwiska osób – raczej w tej drugiej. Pisownia Sai Baba jest jednoznaczna (tylko taka); wymowa: Sa-i Baba. Pierwszą część imienia można zapisywać jako Sathya lub Satya (ewentualnie zamiast ,,y" może stać ,,j"); wymowa: Satja (,,h" jest króciutkim przydechem, dla Polaków słabo odróżnialnym). |
Koniec cytowanego fragmentu. Dodam od siebie, że to, co proponuje Jan, jest w pełni zgodne z pisownią zalecaną przez polskich indologów (np. Mały słownik klasycznej myśli indyjskiej autorstwa T. Hermanna i in., Wyd. Naukowe Semper, Warszawa 1992). Słowniczka Jana nie powtarzam, gdyż wielbiciele z Organizacji pieczołowicie przygotowują podobny spis wyrazów wraz z objaśnieniami dla swojej witryny internetowej (zob. też moją wersję), skąd wkrótce będzie łatwo dostępny nie tylko dla wielbicieli Swamiego.
Na koniec mam dla Czytelników tłumaczących z angielskiego ,,bombową" wiadomość. Otóż w internecie dostępny jest już jeden z najlepszych słowników sanskrycko-angielskich: Monier-Williamsa5 zawierający około 160000 (160 tysięcy) haseł w cyfrowej postaci pod Windowsy! Jest to tzw. freeware (za 'friko') w jeszcze niedoskonałej postaci (program obsługujący bazę danych pojawił się dopiero na jesieni 2001 r.), ale już bardzo pomocny w pracy tłumacza. Trzeba tylko zapoznać się z jedną ze stosowanych tam transliteracji (Harvard Kyoto lub ITRANS; wykorzystują one tylko znaki z typowej klawiatury komputera). Niezbędne pliki znajdują się pod adresem: http://members.ams.chello.nl/l.bontes/. Instalacja jest prosta: należy rozpakować ściągnięte pliki do jednego katalogu (trzeba mieć ok. 17 MB wolnej pamięci na dysku), zaś fonty do 'windowsowego' katalogu FONTS
. To wszystko. Tak – nic więcej nie trzeba robić! Słownik uruchamiamy klikając na plik wykonawczy mwsdd.exe
(lub na uprzednio zrobiony, np. na pulpicie, skrót do tego pliku).
W okienku programu wpisujemy np. 'ahiM' i po naciśnięciu przycisku Search otrzymujemy listę 8 słów sanskryckich zaczynających się od tych czterech liter. Kliknięciem wybieramy np. (obok którego widzimy również zapis dewanagari) i w prawym okienku czytamy objaśnienie (generalnie nie zawsze klarowne, gdyż występuje tam mnogość skrótów i oznaczeń z oryginalnego słownika, a poza tym są też błędy) i domyślamy się bez trudu, że spolszczona postać to: ahinsa (a nie, jak zwykle piszemy, ahimsa). Przyjemnej pracy!
Sai Ram