Urania, LXIII (1992), Nr 11, 347 – 348.
Kazimierz M. Borkowski — Toruń


Rok platoński a tzw. stała Niniwy


Mówią nam, że jedna z glinianych tabliczek Sumerów zawiera szereg matematyczny, którego suma daje liczbę 195 955 200 000 000. W 1975 r. M. Chatelain wydał książkę, w której podobno wyjaśnił znaczenie tej liczby w oparciu o wnikliwe analizy astronomiczne. Dochodzi on mianowicie do wniosku, że jest ona uniwersalną stałą czasu, wyrażoną w sekundach, wspólną dla całego Układu Słonecznego, a której znamię noszą ruchy każdej planety z osobna, a nawet w kombinacjach (okresy synodyczne). O tym i o wielu innych zaskakujących informacjach możemy przeczytać w niedawnej publikacji Arnolda Mostowicza w Nieznanym Świecie z października 1991 r. Wszystko to przedstawiono rzeczywiście przekonująco z uogólnieniem, że ,,nie istnieje żaden z obrotów którejkolwiek z planet, ani jedna z konjunkcji, która nie stanowiłaby jakiejś dokładnej części owej stałej", którą Chatelain nazwał stałą Niniwy. Mimo takich zapewnień przyjrzyjmy się rzeczy bliżej.

Omawiana liczba istotnie dzieli się bez reszty przez 86400 (ilość sekund w dobie): N = 195 955 200 000 000/86400 = 2 268 000 000 dni, co specjalnie nie dziwi, gdy weźmiemy pod uwagę sześćdziesiętny system liczenia u Sumerów. U podstawy swego rozumowania Chatelaine stwierdza, że liczba N zawiera w sobie bez reszty 240 cykli roku platońskiego. Mostowicz wyjaśnia nam, że rok platoński to okres 26 000 lat albo 9 450 000 dni precesji punktu równonocy (albo punktu Barana). Rzeczywiście, często cytuje się taką właśnie przybliżoną liczbę lat, ale skąd podana liczba dni? Według ostatnio wprowadzonego systemu stałych astronomicznych precesja punktu Barana wynosi 50,290966˘˘ na rok (rok juliański liczący 365,25 dni). Gdyby ta stała precesji była rzeczywiście stałą, to pełny obieg punktu Barana wokół ekliptyki wyniósłby 360·60·60˘˘/50,290966˘˘=25770,036 lat po 365,25 dni, czyli 9 412 505,6 dni. Ten okres różni się od podanego o ponad sto lat!   Może zatem przyjęto nieznacznie inną wartość stałej precesji?   Warto w tym miejscu wiedzieć, że najnowsze (z lat 1986 — 1990) wyznaczenia stałej precesji mają rozrzut około 0,00063" wokół wartości 50,28847" na rok (odpowiadająca długość roku platońskiego wynosiłaby więc 25771,3 ± 0,3 lat, tj. zaledwie o nieco ponad rok więcej niż to wynika z rachunków według systemu stałych astronomicznych). Aby zaś uzyskać zgodność z cytowaną przez Mostowicza liczbą dni stała precesji musiałaby wynosić: 360·60·60˘˘/(9 450 000/365,25) = 50,091429˘˘ na rok. Rozsądnie zbliżonej wartości nie znajdziemy nawet w poprzednich systemach stałych astronomicznych.

Trzeba jednak jeszcze pamiętać, że stała precesji zmienia się dość szybko wiekowo, przy czym zmiany mają charakter wielomianu, w którym czas wytępuje w drugiej (w niektórych teoriach w znacznie wyższej) potędze. Formalnie nietrudno byłoby z tego obliczyć, ile czasu trwa wędrówka punktu Barana wokół ekliptyki, lecz nie wolno nam tego robić, gdy wychodzimy poza przedział kilku tysięcy lat, kiedy tracą już ważność wspomniane formuły. Zgodnie ze wpółczesną wiedzą, 4 tysiące lat temu stała precesji wynosiła około 49,4˘˘ na rok, zaś około roku 1000 n.e. osiągnęła wartość odpowiadającą długości roku platońskiego przyjętej przez Chatelaina!

Z powyższych rozważań widzimy, że na upartego moglibyśmy tak dobrać stałe by pasowały do upatrzonej ,,teorii". Pan Mostowicz robi to jednak znacznie prościej. Oto jeden z wielu przysłowiowych ,,kwiatków na oślej łączce" tego autora (cytuję): ,,Koniunkcja Ziemia – Pluton, która następuje co 366,7327 dni mieści się w stałej Niniwy równo 6 184 340 razy". Pominiemy tu milczeniem dyskusyjną precyzję wymienionego okresu synodycznego. Jeśli jednak Czytelnik sam nie przeliczy wskazanych rachunków, to już przepadł w sidłach Mostowicza, tym bardziej iż solennie jest zapewniany, że ów autor osobiście te rachunki sprawdził.

Muszę wyznać czytelnikom Uranii, że wiele w swoim życiu czytałem fantazji, lecz takiej frywolności, wręcz bezczelności w manewrowaniu wiedzą jeszcze nie spotkałem. Wiem, że Mostowicz jest autorem przynajmniej kilku popularnonaukowych książek. Może opatrzności zawdzięczm, że ich nie czytałem, ale mogę sobie wyobrazić ile zamętu jest w stanie zasiać u wielu czytelników autor o tak nieprzeciętnej nonszalancji i niekompetencji. Polecam artykuł Niewiarygodne, a jednak prawdziwe ku przestrodze.



File translated from TEX by TTH, version 3.12 on 25 Aug 2002.